A wiecie skąd się wzięła ta cała podła, wredna i nieskończenie Czarna Lista? Nie wiecie, więc wyjaśnię. Dawno, dawno temu. Gdy byłem przekonany, że w Polsce istnieją może z 3 organizacje ochrony Z dedykacją dla schronisk, organizacji oraz osób prywatnych, które przekazują psy do fundacji sos bokserom. I nie, nie chodzi o to, abyście przestali to Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. 16 lutego ·. Poznajcie Pana Pawła. Pan Paweł jest członkiem Fundacji Chata Zwierzaka. I to nie byle jakim członkiem, bo zasiada w radzie Fundacji. Prywatnie jest mężem (czy tam konkubentem- aktu ślubu nie widziałem) Iwony, która- nie zgadniecie- jest Prezesem Fundacji Chata Zwierzaka. Chodzi o sprawę Karoliny P., działaczki z Jelcza-Laskowic, oskarżonej m.in. o kradzież psa Peruna z Ratowic. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Już rok temu informowaliśmy o nagraniu, które wtedy wyciekło do internetu, a opublikowała go na profilu FB "Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych" . Opinią podzieliło się kilka organizacji ochrony zwierząt a nawet jacyś internetowi turbo-weganie, którzy zamiast jeść mięso to rzucają nim w ludzi. I ja im wszystkim wierzę. Zresztą, nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że zabieranie misia z lasu to pomysł równie dobry jak zatrudnienie aktywisty Vivy na fermie norek. A to jest Parys. 10-letni pies ze Świebodzic na Dolnym Śląsku. Kilka dni temu miał swój dom, swoje łóżko, swoich ludzi i podwórko. Miał też swojego lekarza (a nawet dwóch) i całkiem fajną historię, jak na niekoniecznie urodziwego kundla. Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. 23,164 likes · 101 talking about this. Nigdy bym nie pomyślał, że w tym dziwnym świecie Fundacji i Stowarzyszeń, które za cel postawiły sobie ochronę zwierząt Ja to tu zostawię, jednocześnie ucinając kilka dyskusji toczących się pod wcześniejszymi wpisami. Ministerstwo Rolnictwa (czyli formalnie ci, którzy Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych Paradoksalnie, kradzież psa i próba zniszczenia życia jakiejś starszej kobiecie mogłaby nikogo nie zainteresować. Z kolei gra w kulki z sądem to nieco większy kaliber. Jednocześnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy psy uciekały z klinik weterynaryjnych, organizacji ochrony zwierząt, hoteli dla zwierząt, schronisk, domów tymczasowych a nawet kilka osób uznających zgubienie psa za skrajną nieodpowiedzialność prosiło o pomoc w odnalezieniu ich psów. Pies może uciec absolutnie każdemu, Tobie również. g5m8t. Organizacje prozwierzęce uciekają się do kradzieży, złodziejstwa, łamania prawa? W kilku przypadkach stwierdził to już sąd. Znieczulica, chamstwo, a czasami zwykła kradzież to coraz częstsze przypadki ze światka największych organizacji prozwierzęcych i tzw. animalsów. Organizacje prozwierzęce na granicy prawa Najpierw sąd delegalizuje "Pogotowie dla Zwierząt", a jego prezes zostaje po raz kolejny skazany za przywłaszczania sobie zwierząt, co inni nazywają zwykłym złodziejstwem, a teraz niejaki "komendant" Janda oczekuje na odbiór zwierząt wiele kilometrów od bezprawnie zabranego staruszkom bydła i jednego konia. Ba, Komenda Główna Straż dla Zwierząt w Polsce (trudno o bardziej górnolotną i patetyczną nazwę) WZYWA leciwych pokrzywdzonych przez swoje działania rolników, by odebrali swojego własnego bezprawnie zabranego im konia oraz bydło i to wzywa w terminie do 7 dni! Jeśli dziadkowie nie zdążą, koń zostanie oddany komu innemu - grożą aktywiści prozwierzęcy ze "Straży dla Zwierząt". Czytaj także: Lider "przyjaciół" zwierząt skazany na odsiadkę w więzieniu! Tak wygląda ikona organizacji prozwierzęcych w Polsce! Animalsi prozwierzęcy są bezczelni i pełni chamstwa "Straż dla Zwierząt" zabrała bardzo wiekowemu rolnikowi zwierzęta gospodarskie i wywiozła gdzieś. Decyzją sądu zwierzęta mają zostać zwrócone. Facet lat 80 ma sobie jechać po nie 25 km, bo ktoś tak wymyślił? - informuje na profilu społecznościowym Czarna Lista Pro (Pro- prozwierzęca - dop. Red.) Straż dla Zwierząt - buta czy chamstwo prozwierzęcych aktywistów? Skoro sąd nakazał zwrot zwierząt dwóm leciwym rolnikom, to należy im zwierzęta zwrócić i przeprosić za ich zabór, a nie wzywać do odbioru w terminie 7 dni 25 km od miejsca bezprawnego zabrania dziadkom inwentarza gospodarskiego. Tak wyostrzonego taktu i wrażliwości dla starszych osób nie mają jednak tzw. obrońcy zwierząt ze Straży dla Zwierząt. Ich komendant Mateusz Janda, warszawski guru prozwierzęcy występujący w mediach w zaprojektowanym przez siebie mundurze z kilkoma gwiazdkami na pagonach, łaskawie czeka 7 dni w Warszawie, zapewne po uprzednim umówieniu terminu wydania bezpodstawnie zabranych zwierząt. Czy nie jest to klasyczny przykład na słownikowe chamstwo, którego istotą jest brak empatii, czyli brak umiejętności wyczucia sytuacji w jakiej znalazł się drugi człowiek, zwłaszcza, jak się w tarapaty samemu go wpakowało? Sprawa nie jest nowa. Prozwierzęce perypetie rolników były tematem TVP red. Elżbiety Jaworowicz W "Sprawie dla reportera" w 2018 r. poruszono temat leciwych rolników. Lokalna społeczność była zgorszona bezczelnością prozwierzecych aktywistów i interpretacją ich zdaniem złych warunków bytowych zwierząt. Dopiero w 2020 leciwi rolnicy mogli liczyć na sprawiedliwość. "Bracia Stefan i Piotr z okolic Jedlińska zostali pozbawieni zwierząt gospodarczych tj. kilkunastu krów, koni i świń. Według Straży dla Zwierząt, która odebrała trzodę, rolnicy zaniedbali ją pod kątem żywienia i warunków przetrzymywania" - czytamy na stronie TVP. Z drugiej strony, nie można wszystkich organizacji wrzucać do jednego worka. Straż dla Zwierząt musi oddać zabrane przez nią zwierzęta i je posiada. Pogotowie dla Zwierząt po ich "uratowaniu" stada krów, pewnie od razu oddałoby je do rzeźni, jak miało to miejsce w historii tej zdelegalizowanej już na szczęście organizacji. Robert Wyrostkiewicz fot. screen TVP i FB Czarna Lista Pro @Sandrinia: Wczoraj pod moim znaleziskiem o zbieraniu funduszy na leczenie katowanego kota Leniego padły komentarze zarzucające organizacjom typu OTOZ Animals zbieranie pieniędzy po to, aby ostatecznie i tak uśpić zwierzaka i zachować kasę dla siebie. Oczywiście osoby rzucające takimi komentarzami nie udowodniły żadnym linkiem tych oszczerstw. Sama też szukałam info w google na ten temat, ale nie znalazłam. Może słyszeliście o takiej sytuacji? Jeżeli tak, to proszę się podzielić. Bo jak na razie, tamte komentarze wyglądają mi jedynie na dop...nie się do tych, którzy chcą pomóc, olaboga, zwierzętom, a nie ludziom. Pewnie nic takiego nigdy nie było, i się wykopki zesrały jak zawsze xD Jak wjeżdża fejkowa zbiórka i człowiek na to zwraca uwagę to lecą inwektywy i minusują. Ale za to gdy jest legitna to wymyślają bzdury żeby nie wpłacać bo coś tam sobie uroili, główna to ściek #justwykopthings xD A pomagać należy i ludziom i zwierzętom. Tylko niektórym ludziom, Trynkiewiczowi i Waśniewskiej bym raczej nie pomógł ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Przez Opublikowano 15:30, aktualizacja dnia 18:57 Ponad 70 psów uratowanych. Setki dalej zagrożone W piątek pisaliśmy o pierwszej interwencji w Radysach realizowanej przez organizacje broniące praw zwierząt. W czasie 22 godzin jej trwania udało się odebrać około 200 psów z czego 71 potrzebowało pilnej pomocy weterynaryjnej. Wiele psów było w bardzo złym stanie – z udarami, niedożywione, pogryzione, ranne. Psy nie były leczone ani sterylizowane. Przebywały w nieodpowiednich warunkach, w przepełnionych kojcach, często bez schronienia przed słońcem. 10 psów znaleziono martwych. Uratować udało się zaledwie garstkę psów. W teorii w Radysach powinno przebywać około 3000 zwierząt. Możliwe, że jest ich około 5000. W sumie przez 18 lat trwania schroniska przeszło przez nie około 12 tys. zwierząt. Za każde z nich właściciele schroniska otrzymywali 1000 zł od gmin, które kierowały do niego złapane psy. Właściciel schroniska w areszcie Zygmunt D., właściciel schroniska, został tymczasowo osadzony w areszcie na okres 3 miesiące. Podejrzenia obejmują również znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem oraz posiadanie ponad 200 sztuk amunicji bez zezwolenia. Jak przekazuje rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie, do tej pory zebrany materiał dowodowy pozwala wierzyć z dużym prawdopodobieństwem, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów, co w praktyce może oznaczać, że po zakończeniu śledztwa Zygmunt D. stanie przed sądem. Schronisko do likwidacji? Mimo uratowania 200 zwierząt, w Radysach nadal przebywają ich setki. Docelowo organizacje zajmujące się opieka nad zwierzętami chcą doprowadzić do zlikwidowania schroniska. Jak mówi część osób zaangażowanych w akcję, do odpowiedzialności powinni zostać pociągnięciu nie tylko właściciele, ale również osoby odpowiedzialne ze strony gmin za kontrolę wydatkowanych pieniędzy podatników, których najwyraźniej w Radysach nie było. Gminy opłacały zarówno chipowanie psów, kastrowanie jak i zgłaszanie psów do adopcji. Schronisko w Radysach nie wywiązywało się z zadań, mimo pobierania od gmin środków. Takie działanie może zostać uznane za wyłudzenie, choć oficjalnie takiego zarzutu właścicielom schroniska nie postawiono. Warto w tym miejscu również przypomnieć, że schronisko w Radysach próbowało pozyskiwać pieniądze również od osób chcących odzyskać swoje psy. W grudniu 2019 roku jednej z opiekunów został wezwany przez schronisko do zapłaty 861 zł za odzyskanie psa. Większości jednak nigdy nie udało się odzyskać zwierząt, które „utknęły” w Radysach.